Rozdział 34
Rozpoczęły się SUMy, Albus i Scoprius przez ostatnie tygodnie mocno przykładali się do nauki, głównie za sprawą Rose zaganiającą ich do biblioteki i podsuwającej pod nos odpowiednie materiały. Pierwszy miał być egzamin z Obrony Przed Czarną Magią, jednego z bardziej przez Ala lubianych przedmiotów. Teoria poszła mu chyba nieźle, chociaż to zasługa bardziej Rosie niż jego. O wiele gorzej było na praktyce, nie udało mu się też wyczarować cielesnego Patronusa, umiał to zrobić tylko trzymając za rękę Scorpiusa, ale biorąc pod uwagę fakt, że był to egzamin oczywiście nie mógł tego zrobić, już nie mówiąc o tym, że Scorpiego nie było wtedy na sali. W ogóle Malfoy ostatnio bardzo często gdzieś znikał, a gdy wracał, mówił, że jest zmęczony i że nie ma czasu - jednym słowem - poświęcał Albusowi o wiele mniej czasu, co go irytowało.
Tego popołudnia Al chodził sobie samotnie po korytarzach Hogwartu, marząc tylko o zakończeniu roku i swoim ciepłym łóżku i przytulnym pokoiku, kiedy usłyszał głosy dochodzące zza ściany. Jak się domyślił była tam biblioteka. Przystanął i zaczął nasłuchiwać, chociaż zupełnie nie wiedział dlaczego to robi. Po chwili rozpoznał głos Scorpiusa i jego kuzynki Rose. Jego serce zabiło szybciej i czym prędzej pobiegł odszukać Jamesa. Poprosił brata, aby pożyczył mu pelerynę niewidkę, którą dostał od taty. James spojrzał na niego zagadkowo, unosząc brwi.
- Proooszę - wybąkał Al, patrząc na brata błagalnym wzrokiem.
- No dobra, tylko jej nie zgub i oddaj z powrotem.
- No coś ty, jedno z insygniów? Nie pozwoliłbym na to, żeby się zgubiła.
James mruknął coś jeszcze pod nosem, ale Albus już go nie słuchał. Pędził do biblioteki, narzucając na siebie po drodze pelerynę niewidkę. Gdy przekroczył próg pomieszczenia zwolnił i zaczął oddychać głęboko, starając się uspokoić oddech. Powoli przemierzał alejki wśród regałów. W końcu zobaczył ludzi, których szukał. To, co zobaczył, dogłębnie nim wstrząsnęło.
Tego popołudnia Al chodził sobie samotnie po korytarzach Hogwartu, marząc tylko o zakończeniu roku i swoim ciepłym łóżku i przytulnym pokoiku, kiedy usłyszał głosy dochodzące zza ściany. Jak się domyślił była tam biblioteka. Przystanął i zaczął nasłuchiwać, chociaż zupełnie nie wiedział dlaczego to robi. Po chwili rozpoznał głos Scorpiusa i jego kuzynki Rose. Jego serce zabiło szybciej i czym prędzej pobiegł odszukać Jamesa. Poprosił brata, aby pożyczył mu pelerynę niewidkę, którą dostał od taty. James spojrzał na niego zagadkowo, unosząc brwi.
- Proooszę - wybąkał Al, patrząc na brata błagalnym wzrokiem.
- No dobra, tylko jej nie zgub i oddaj z powrotem.
- No coś ty, jedno z insygniów? Nie pozwoliłbym na to, żeby się zgubiła.
James mruknął coś jeszcze pod nosem, ale Albus już go nie słuchał. Pędził do biblioteki, narzucając na siebie po drodze pelerynę niewidkę. Gdy przekroczył próg pomieszczenia zwolnił i zaczął oddychać głęboko, starając się uspokoić oddech. Powoli przemierzał alejki wśród regałów. W końcu zobaczył ludzi, których szukał. To, co zobaczył, dogłębnie nim wstrząsnęło.
Komentarze
Prześlij komentarz