Czy my się przytulamy? Rozdział 1

Albus wpadł Scorpiusowi w objęcia, nie widział go całe wakacje. Czuł ciepło jego lekko spoconej skóry a wzrok miał wbity w platynowoblond włosy ulubionego przyjaciela, tam też tkwił jego nos. Włosy Scorpiusa pachniały bardzo ładnie - świeżym ogórkiem i mydłem. Poczuł, jak przyjaciel tężeje pod jego ciałem.
- My...my się przytulamy, Albusie? Od kiedy? - Zapytał niepewnie.
- Nie, no jasne, że nie... - bąknął Al i odsunął się. Był skołowany. Ciało Scorpiusa parzyło go jak prądem i przyciągało jak lody w upalny dzień. Bał się tego, co czuł. Usiedli razem w przedziale. Wodził wzrokiem po przyjacielu, wygładzając spojrzeniem ostre kąty jego szczęki. Pogładził w myślach wystające jabłko Adama. Marzył o tym, by dojechali już do Hogwartu, którego zaczął od pewnego czasu lubić.
Scorpius siedział zawstydzony wciśnięty w kąt przedziału. Jego ciało wibrowało od dotyku Albusa, a skóra wydawał się być wrażliwsza niż kiedykolwiek wcześniej. Czuł na sobie spojrzenie Ala, krępujące i nie dające drogi ucieczki. Zastanawiał się, co to znaczy. Byli już na piątym roku nauki w Hogwarcie, szkole magii i czarodziejstwa, i on, Scorpius, bardzo chciał skupić się na nauce. W końcu w tym roku zalicza się SUMy, Standardowe Umiejętności Magiczne. Tacie na pewno zależy, żeby poszły mu dobrze. Ale obecność Albusa już od jakiegoś czasu go rozpraszała...Czuł na sobie jego rozbrajające spojrzenia i sam też czasami śnił o nim. Nie podobało mu się to, przecież był zakochany w Rose, w Rose Granger - Weasley, tej ślicznej dziewczynie o burzy rudych loków, kapitance drużyny quidditcha Gryfonów. Rose fascynowała go już od pierwszego roku. A tymczasem to Albus przyciągał jego wzrok, o ile oczywiście był w pobliżu. Pomyślał o tym, co powiedział by na to jego ukochana, zmarła matka, i przestraszył się, bo na pewno takie "zaburzenia" u czarodzieja czystej krwi nie były mile widziane, prawda? Bał się również reakcji swojego taty, Dracona Malfoya, z którym dopiero ostatnio poprawił swoje kontakty.
Chłopcy nie odzywali się do siebie, słowa nie były im potrzebne. W powietrzu dało się wyczuć skrępowanie i napięcie. Kiedy wreszcie zajechali do Hogwartu, szybko wysiedli z pociągu, targając za sobą kufry. Albus uśmiechnął się do Hagrida, który szybko odwzajemnił uśmiech i zabrał się za przywoływanie pierwszorocznych uczniów. W bryczce ciągniętej przez testrale widzialne tylko dla Scorpiusa, dosiadła się do nich zarozumiała jak zwykle Rose, jej młodszy brat Hugo oraz Victoria, córka Luny i Neville'a Longbottomów.
- Jak wam minęły wakacje, chłopaki? - Zapytała Rose. - Bo mnie i Hugonowi bardzo dobrze, byliśmy w Egipcie u wuja Billa i cioci Fleur, a potem w Rumunii u wujka Charliego, a potem u babci i dziadka.
- U nas też dobrze - bąknął Albus, nie chcąc wdawać się w rozmowę z kuzynką.
- Ja...yyyy... - zarumienił się Scorpius - byłem z ojcem w Chorwacji.
- A ja z rodzicami szukaliśmy napaprotków przedskrzydłych - powiedziała jakby w głąb siebie Vicky.
- Ależ nie ma czegoś takiego! - Obruszyła się Rose, która wrodzony kujonizm miała chyba po mamie.
- Jest, oczywiście, że jest! - Uśmiechnęła się Victoria. - To pradawna odmiana Mimbulus Mimbletonii, no wiecie, ulubionej rośliny mojego taty. Powoduje dobry humor i zapewnia przygody, a jej sok może odstraszać wrogów! - Pochwaliła się.
- I co? - zapytała drwiąco Rose - Znaleźliście jakiegoś?
- Hmmm... - zmarkotniała Vicky. - Na razie nie, ale mamusia mówi, że na pewno jakiegoś znajdziemy, tylko musimy w następne wakacje wybrać się do Chin, skąd się wywodzą.
- Twoja matka to Pomyluna Lovegood, pamiętaj! - Krzyknęła Rose, mimo, że bryczka juz się zatrzymała i Victoria szła już w stronę szkoły.
- A twoja to Hermiona Granger - Weasley. - zachichotała.

Komentarze

  1. pierwszy blog z tego pairingu który widzę... i póki co bardzo mi się podoba :D kiedy następny rozdział?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaram się żeby we wtorek wieczorem powstał 😉💕

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Rozdział 35

Rozdział 26 #pisarskakolaboracja #blogowewyzwanie

Rozdział 7