Rozdział 2

Sławna łazienka dla dziewczyn na pierwszym piętrze była schronieniem również dla Albusa. Lubił przychodzić tu i wspominać wydarzenia związane z drugim rokiem nauki jego ojca w Hogwarcie. Często też to sobie wyobrażał. Od kiedy pogodził się z tatą, Harrym Potterem, uwielbiał słuchać jego historii o przygodach w szkole.
Dziś też tu był. Siedział pod ścianą, gryzmoląc wypracowanie na lekcję eliksirów. Nie przepadał za nimi, mimo że uczył ich bardzo miły nauczyciel - profesor Slughorn. Właśnie wypisywał skład eliksiru wielosokowego, który zresztą od dawna go fascynował, kiedy usłyszał piskliwy głos.
- Oooo! Chłopiec! Przystojny!
- Marta! - uśmiechnął się do ducha dziewczynki zabitej dawno temu przez bazyliszka.
- Ach, to ty, Albus. Dawno cię nie widziałam, czemu mnie nie odwiedzałeś? - Spytała, i zaniosła się chlipaniem.
Albus zatkał uszy. No tak, nie bez przyczyny nazywano ją jęczącą.
- Przepraszam - jęknął. - Nie miałem czasu. Bądź cicho, proszę! Bo zaraz ktoś usłyszy!
- Łeeee - zaniosła się płaczem jeszcze głośniej.
Chłopak ze złością wrzucił wypracowanie do torby i wstał, kierując się do drzwi. Nie zdążył jednak do nich dojść, gdy te otworzyły się gwałtownie. W progu stała profesor McGonagall. Na jej twarzy malowało się wzburzenie.
- Potter! - Wrzasnęła - Co ty robisz w damskiej toalecie?
- Ja...yyy...pani profesor! - Albus próbował coś powiedzieć, ale Minerwa schwyciła go mocno za ramię i podążyła w stronę swojego gabinetu.
Otaczał ich tłum rozbawionych uczniów.
- Patrzcie! Potter - ślizgon znów coś przeskrobał! - szeptali. Albus zaczerwienił się i spuścił głowę. No, proszę, od jakiegoś czasu miał spokój, a teraz co? Było i się skończyło. Przez tłumek przepchnął się James, jego starszy brat i zrównał się z McGonagall, dyskutując z nią o czymś nerwowo. Na brodę Merlina! Przecież on tylko siedział w tej toalecie, w której od lat nie było dziewczyn!
                                                                              *
W gabinecie, gdy usiadł, pani dyrektor spojrzała na niego surowo.
- Potter, proszę, wytłumacz mi, co robiłeś w toalecie dla dziewczyn. - powiedziała spokojnie, przeszywając go przenikliwym wzrokiem.
- Ja tylko... - zaczął , po czym westchnął zrezygnowany - ja tylko szukałem kryjówki, pani profesor.
- Kryjówki? A przed czym miałbyś się chować?
Albus siedział cicho wpatrując się w swoje kolana.
- Masz jakiś problem, Albusie? - Zapytała. - James martwi się o ciebie. Jesteś ponoć bardziej cichy i znowu się izolujesz, nawet ja to zauważyłam. Czy inni uczniowie ci dokuczają?
Albus pomyślał przez chwilę. Chciał powiedzieć MacGonagall prawdę, jednak wiedział, jak szybko plotki rozchodzą się o Hogwarcie i wiedział również, jak dużo złego mogą wyrządzić. Na przykład Scorpius, jego kochany przyjaciel bardzo długo cierpiał przez plotki według których miał być synem Voldemorta. Nie widział jednak innego wyjścia, a sprawa bardzo mu ciążyła, więc przełknął ślinę i powiedział:
- Ja...ja po prostu...chyba mam jakieś zaburzenia. - Wydusił. - A w łazience tylko pisałem wypracowanie na eliksiry, nic więcej, zresztą i tak nigdy nie ma tam żadnych dziewczyn oprócz Marty.
- Och, nie mów już o tej toalecie. Szukałam tylko pretekstu, żeby z tobą porozmawiać i żebyś się nie spłoszył. Chodzi o pana Malfoya, czy tak?
Albus nieśmiało kiwnął głową.
- Jeśli myślisz, ze wśród czarodziei tego typu "zaburzenia" jak je określiłeś się nie zdarzają to jesteś w błędzie. Naprawdę wielu czarodziejów ma partnerów tej samej płci.
- Ale wie pani...mój tata to Harry Potter.
- A co to ma do rzeczy, Albusie? Twój tata jest nie tylko sławny i potężny, ale też bardzo mądry. Oprócz tego ma jeszcze dwoje innych dzieci, jeśli boisz się o przyszłość nazwiska. Nie obawiaj się swoich uczuć. Już nie mówiąc o tym, że jeszcze wiele twoich gustów może się zmienić, także w tym kierunku.
Serce Albusa biło głośno, a na policzki wypłynął szpetny rumieniec. Co mu odbiło, żeby rozmawiać o tym z ponad stu letnią dyrektorką?
- A znała pani osobiście kogoś... - zaczął, lecz MacGonagall przerwała, mu.
- Oczywiście, że znałam, i to przez wiele lat.
- A mogę wiedzieć kto to był? - Po raz pierwszy od początku rozmowy uniósł głowę i spojrzał na nią.
- Albus Persival Wulfryk Brian Dumbledore.
- Proszę? - Wykrztusił Al, wstrząśnięty.
- Weź sobie ciasteczko, Potter - Profesor MacGonagall podsunęła mu kraciastą puszkę pełną ciasteczek o oryginalnych kształtach. - No, możesz już iść. - Uśmiechnęła się, gdy wybrał ciastko.
Wstał i podszedł do drzwi.
- Do widzenia, pani dyrektor.
Skinęła głową.

Komentarze

  1. Masz pióro najpiękniejszego ptaka.

    OdpowiedzUsuń
  2. ale super :) gdy przeczytałam "weź sobie ciasteczko, Potter", mało co nie zaczęłam wydawać z siebie pisków fangirl :D blog zapowiada się naprawdę fajnie, czekam na następny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się 😊 Następny rozdział w niedzielę.

      Usuń
  3. Świetny blog. Napewno będę tu często zaglądać. Czekam na więcej.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Rozdział 35

Rozdział 26 #pisarskakolaboracja #blogowewyzwanie

Rozdział 7