Rozdział 30
Miotły śmigały po niebie, przecinając je raz po raz. Albus i Scorpius stali na widowni, trzymając się za ręce. To pierwszy mecz Tylera, który gra na pozycji pałkarza. W tej samej drużynie gra też Rose, a w przeciwnej James, wiec naprawdę mieli komu kibicować. Slytherin na razie prowadził, ale Ty bardzo dzielnie uderzał w tłuczki. Kiedy przestał patrzeć na Ala i Scorpa; czy mu kibicują, opadli na ławkę. Scorpius szybkim ruchem cmoknął Albusa w policzek.
- Scorpi! - Zdziwił się Al - co cię napadło?
- No co? - Zachichotał Scorpius figlarnie - jesteś taki uroczy.
Al przewrócił oczami, a Malfoy zaskomlał na to:
- No nie rób tak, no nie rób tak, bo jesteś taki śliczny!
Albus wybuchnął śmiechem. Pochylił się nad Scorpiusem i połaskotał go. Ten zgiął się w pół niemalże zachłystując się ze śmiechu. Al pchnął go na ziemię pomiędzy trybunami, a potem pochylił się nad nim, więżąc go pomiędzy rozłożonymi obok jego ramion rękami.
- I co teraz powiesz swojemu ślicznemu koledze?
Scorpius był zasapany, jego policzki pokryły się różowymi rumieńcami, a na czole widniała niewielka strużka potu.
- Mrau! - Mrugnął do Albusa.
- EJ! Nie da się przez was przejść! - Wrzasnął jakiś chłopak zgorszonym i zniecierpliwionym głosem. Podnieśli się pospiesznie, plącząc się i odszukując stopniowo swoje kończyny. Siedli na trybunach, a wówczas chłopak przeszedł mrucząc coś o "pedałach w miejscu publicznym", jednak nikt nie wiedział o co mu chodzi, jako, że czarodzieje nie używają tego typu okropnych określeń, a chłopiec ten był mugolakiem i był przez zupełnie nie rozumiany przez dużą ilość osób. Nadeszła Victoria i popatrzyła na Pottera i Malfoya z uśmiechem.
- Przesuńcie się, chcę tu usiąść.
Albus uniósł się z krzesła, ustępując Vicky miejsca. Scorpius chwycił go pod pachy i usadził na swoich kolanach.
- Och, ciekawe - westchnęła Victoria.
- Proszę?! - Burknął nieco oburzony Al, patrząc z pretensją na dziewczynkę.
- No wiesz, Albusku, zastanawiam się, czy ten Potter ma coś wspólnego z Harrym Potterem. Ale jeśli tak, to dlaczego tak późno przyszedł tutaj, do Hogwartu? Może...może go też zaatakował napopłatek podskrzydły?
Albus parsknął śmiechem. Scorpius podrzucał go w górę, podrygując kolanami i jednocześnie ściskał go mocno, obejmując rękami w talii.
- Vicky, owszem, Tyler ma coś wspólnego z Harrym Potterem. To mój brat.
- Twój brat?
- Przybrany, zaadoptowany...
Victoria zamyśliła się przez chwilę, jej jasne włosy falowały na lekkim wietrze.
- A, już rozumiem - uśmiechnęła się - czyli jednak to nie jego, tylko ciebie zaatakował napopłatek podskrzydły.
- Scorpi! - Zdziwił się Al - co cię napadło?
- No co? - Zachichotał Scorpius figlarnie - jesteś taki uroczy.
Al przewrócił oczami, a Malfoy zaskomlał na to:
- No nie rób tak, no nie rób tak, bo jesteś taki śliczny!
Albus wybuchnął śmiechem. Pochylił się nad Scorpiusem i połaskotał go. Ten zgiął się w pół niemalże zachłystując się ze śmiechu. Al pchnął go na ziemię pomiędzy trybunami, a potem pochylił się nad nim, więżąc go pomiędzy rozłożonymi obok jego ramion rękami.
- I co teraz powiesz swojemu ślicznemu koledze?
Scorpius był zasapany, jego policzki pokryły się różowymi rumieńcami, a na czole widniała niewielka strużka potu.
- Mrau! - Mrugnął do Albusa.
- EJ! Nie da się przez was przejść! - Wrzasnął jakiś chłopak zgorszonym i zniecierpliwionym głosem. Podnieśli się pospiesznie, plącząc się i odszukując stopniowo swoje kończyny. Siedli na trybunach, a wówczas chłopak przeszedł mrucząc coś o "pedałach w miejscu publicznym", jednak nikt nie wiedział o co mu chodzi, jako, że czarodzieje nie używają tego typu okropnych określeń, a chłopiec ten był mugolakiem i był przez zupełnie nie rozumiany przez dużą ilość osób. Nadeszła Victoria i popatrzyła na Pottera i Malfoya z uśmiechem.
- Przesuńcie się, chcę tu usiąść.
Albus uniósł się z krzesła, ustępując Vicky miejsca. Scorpius chwycił go pod pachy i usadził na swoich kolanach.
- Och, ciekawe - westchnęła Victoria.
- Proszę?! - Burknął nieco oburzony Al, patrząc z pretensją na dziewczynkę.
- No wiesz, Albusku, zastanawiam się, czy ten Potter ma coś wspólnego z Harrym Potterem. Ale jeśli tak, to dlaczego tak późno przyszedł tutaj, do Hogwartu? Może...może go też zaatakował napopłatek podskrzydły?
Albus parsknął śmiechem. Scorpius podrzucał go w górę, podrygując kolanami i jednocześnie ściskał go mocno, obejmując rękami w talii.
- Vicky, owszem, Tyler ma coś wspólnego z Harrym Potterem. To mój brat.
- Twój brat?
- Przybrany, zaadoptowany...
Victoria zamyśliła się przez chwilę, jej jasne włosy falowały na lekkim wietrze.
- A, już rozumiem - uśmiechnęła się - czyli jednak to nie jego, tylko ciebie zaatakował napopłatek podskrzydły.
Komentarze
Prześlij komentarz