Rozdział 21
Śmierciożercy, machając różdżkami, wdzierali się bardziej i bardziej na boisko. Uczniowie wpadli w popłoch, ktoś krzyczał i płakał, panował ogólny chaos, wszyscy usiłowali się przemieścić w stronę Hogwartu. Ktoś się przesunął i wepchnął pomiędzy Albusa i Scorpiusa. Scorpius poszedł dalej, gnany tłumem, a Albusa ten sam tłum spychał na sam koniec. Odłączył się.
Wtedy tuż przed nim wyrosło jak spod ziemi kilku Śmierciożerców. Al chwycił różdżkę i wycelował w nich drżącą ręką.
- Potter, tak? - Zapytała jakaś kobieta, śmiejąc się. - Bierzcie go.
Albus odwrócił się i zaczął biec. Biegł najszybciej jak potrafił kiedy poczuł, że pada na ziemię a więzy wrzynają mu się w ciało. Na gacie Merlina! Związali go niewidzialnymi linami. Nie mógł przypomnieć sobie przeciwzaklęcia. O ile kiedykolwiek je poznał, w co szczerze wątpił.
- A teraz, Potter - usłyszał skrzekliwy głos kobiety - A teraz pójdziesz z nami.
Poczuł, że unosi się w powietrze. Zobaczył twarz czarownicy, jej wyłupiaste oczy o ciężkich, półprzymkniętych powiekach i kruczych, gęstych lokach sięgających talii. Miała zaciętą minę i skrzywione usta, a w jej oczach szklił się niezdrowy błysk, gdy, skupiona na różdżce, unosiła go.
- Siostro, pomogę ci - powiedział inny z kilku Śmierciożerców, młody mężczyzna o śniadej cerze i tak samo zmęczonych powiekach.
Coś szarpnęło Albusem i nagle poczuł, że znajduje się za blisko rodzeństwa. Zdecydowanie za blisko. Opadł na ziemię u ich stóp.
- Wstawaj - powiedziała dziewczyna.
Ktoś postawił go szarpnięciem, a potem Śmierciożercy chwycili jego ręce, zdziwił się. Nagle poczuł że coś skręca go od pępka i wkręca w środek, chciało mu się wymiotować. Poczuł, że odrywa się od ziemi.
W Wielkiej Sali nauczyciele usiłowali uspokoić i policzyć rozdygotanych wychowanków. Trwało wielkie poruszenie, mimo że i tak było już nieco spokojniej.
- Czy wszyscy są? - Zapytała spokojnym i władczym głosem profesor McGonagall, rozglądając się po uczniach.
- Kogoś ze Slytherinu brakuje - wyjąkał niepewnie profesor Slughorn.
Nagle spojrzenia Scorpiusa, Rose, Victorii, Jamesa i Lilly zetknęły się.
- Nie ma Albusa! - Wrzasnęli jednogłośnie.
- Cholibka! Idę go poszukać! - Krzyknął Hagrid, na jego twarzy malowało się przerażenie. Zaraz za nim z sali wybiegło kilkoro innych nauczycieli.
- Nie ma Pottera - szeptano między sobą.
W oczach Scorpiusa szkliły się łzy.
Wtedy tuż przed nim wyrosło jak spod ziemi kilku Śmierciożerców. Al chwycił różdżkę i wycelował w nich drżącą ręką.
- Potter, tak? - Zapytała jakaś kobieta, śmiejąc się. - Bierzcie go.
Albus odwrócił się i zaczął biec. Biegł najszybciej jak potrafił kiedy poczuł, że pada na ziemię a więzy wrzynają mu się w ciało. Na gacie Merlina! Związali go niewidzialnymi linami. Nie mógł przypomnieć sobie przeciwzaklęcia. O ile kiedykolwiek je poznał, w co szczerze wątpił.
- A teraz, Potter - usłyszał skrzekliwy głos kobiety - A teraz pójdziesz z nami.
Poczuł, że unosi się w powietrze. Zobaczył twarz czarownicy, jej wyłupiaste oczy o ciężkich, półprzymkniętych powiekach i kruczych, gęstych lokach sięgających talii. Miała zaciętą minę i skrzywione usta, a w jej oczach szklił się niezdrowy błysk, gdy, skupiona na różdżce, unosiła go.
- Siostro, pomogę ci - powiedział inny z kilku Śmierciożerców, młody mężczyzna o śniadej cerze i tak samo zmęczonych powiekach.
Coś szarpnęło Albusem i nagle poczuł, że znajduje się za blisko rodzeństwa. Zdecydowanie za blisko. Opadł na ziemię u ich stóp.
- Wstawaj - powiedziała dziewczyna.
Ktoś postawił go szarpnięciem, a potem Śmierciożercy chwycili jego ręce, zdziwił się. Nagle poczuł że coś skręca go od pępka i wkręca w środek, chciało mu się wymiotować. Poczuł, że odrywa się od ziemi.
W Wielkiej Sali nauczyciele usiłowali uspokoić i policzyć rozdygotanych wychowanków. Trwało wielkie poruszenie, mimo że i tak było już nieco spokojniej.
- Czy wszyscy są? - Zapytała spokojnym i władczym głosem profesor McGonagall, rozglądając się po uczniach.
- Kogoś ze Slytherinu brakuje - wyjąkał niepewnie profesor Slughorn.
Nagle spojrzenia Scorpiusa, Rose, Victorii, Jamesa i Lilly zetknęły się.
- Nie ma Albusa! - Wrzasnęli jednogłośnie.
- Cholibka! Idę go poszukać! - Krzyknął Hagrid, na jego twarzy malowało się przerażenie. Zaraz za nim z sali wybiegło kilkoro innych nauczycieli.
- Nie ma Pottera - szeptano między sobą.
W oczach Scorpiusa szkliły się łzy.
Umieram wewnętrzne
OdpowiedzUsuńTo chyba dobrze 😂❤
UsuńMoja ciekawość rośnie :) jestem ciekawy co jeszcze będzie działo się z Alem
OdpowiedzUsuń