Posty

Wyświetlanie postów z 2017

Rozdział 37

Obraz
        Albusa obudził zapach śniadania roznoszący się po zamku. Wszystko go bolało. Zerknął w dół i zobaczył, że nadal jest w Pokoju Życzeń a Scorpius leży na nim w dziwnej pozycji. Delikatnie potrząsnął go za ramię.  - Scorpi - szepnął, muskając ustami jego policzek - pora wstawać. Malfoy przeciągnął się i ziewnął. Zamrugał, ukazując błękitne oczy.   - Czemu - westchnął zachrypniętym głosem - mnie budzisz? Al uśmiechnął się. Scorpius niemrawo przysiadł na zgiętych nogach i powiódł dookoła zdziwionym wzrokiem. Albus wyciągnął rękę i przygładził jego zmierzwione włosy.  - Śniadanie - mruknął.  - I budzisz mnie tylko dlatego? - jęknął Scorp, przecierając dłonią oczy. Westchnął i wstał, chowając palce w obszerne rękawy bluzy. Jego policzki były zaróżowione od długiego snu - idź sam, ja wrócę do dormitorium i się prześpię. Al skinął głową. Wrócił na chwilę do pokoju wspólnego Gryfonów, aby wziąć ze sobą ręcznik i świeże ubrania, b...

Rozdział 36

Obraz
         Hogwart spowiła noc. Panowała cisza, w dormitoriach jedynym dźwiękiem były rytmiczne oddechy młodzieży, śpiącej mniej lub bardziej spokojnie w swoich  łóżkach. James przewracał się niespokojnie z boku na bok. Scorpiusa obudził jakiś hałas. Usiadł na łóżku i przetarł oczy. Okazało się, że to jeden z jego kolegów, Sylvain Thomas, spadł z hukiem z górnego łóżka.  Przesunął wzrokiem po dormitorium i dojrzał pryczę, na której spał Albus. Była pusta. Scorp celowo nie spał bardzo długo, siedział w pokoju wspólnym, przy kominku, chociaż zamykały mu się oczy. Miał nadzieję, że wróci. Poczuł coś mokrego na policzkach. Otarł to wierzchem dłoni. To były łzy. Scorpius wstał, wsunął nogi w kapcie i wziął do ręki różdżkę. Postanowił jeszcze raz poszukać przyjaciela.              Albus stał na spowitym ciszą korytarzu, wpatrując się w portret profesora Dumbledore'a. Chyba już dawno wylał wszystkie łzy. W każdym razie je...

Rozdział 35

Obraz
        Scorpius i Rose stali w ciemnym zaułku biblioteki. Jej ręce obejmowały szyję Malfoya, jego były zatopione w rudych lokach. Albus wciągnął głośno powietrze. Nawet tego nie usłyszeli. Ich usta szukały się nawzajem. Pocałowali się. Scorp przymknął oczy, patrząc na piegowatą twarz jego kuzynki spomiędzy rzęs. Al zatkał dłonią usta i pobiegł do Pokoju Życzeń. Gdy tylko do niego wpadł usiadł pod ścianą, nie ściągając peleryny. Po jego policzkach spływał wielkie jak grochy łzy. Łzy zdrady, łzy rozpaczy, łzy niezrozumienia. "Dlaczego zawsze mnie to spotyka? Co ja takiego zrobiłem?" pomyślał. Miał ochotę już nigdy nie wyjść spod peleryny i z Pokoju Życzeń. Bo jaki w tym cel? Właśnie stracił nie tylko chłopaka, ale też najlepszego i jedynego przyjaciela. *              James niecierpliwił się przedłużającą się nieobecnością Albusa, a co za tym idzie - peleryny niewidki. Zaczął przechadzać się po zamku wypatrując go, jednak nigdzi...

Rozdział 34

Obraz
Rozpoczęły się SUMy,  Albus i Scoprius przez ostatnie tygodnie mocno przykładali się do nauki, głównie za sprawą Rose zaganiającą ich do biblioteki i podsuwającej pod nos odpowiednie materiały. Pierwszy miał być egzamin z Obrony Przed Czarną Magią, jednego z bardziej przez Ala lubianych przedmiotów. Teoria poszła mu chyba nieźle, chociaż to zasługa bardziej Rosie niż jego. O wiele gorzej było na praktyce, nie udało mu się też wyczarować cielesnego Patronusa, umiał to zrobić tylko trzymając za rękę Scorpiusa, ale biorąc pod uwagę fakt, że był to egzamin oczywiście nie mógł tego zrobić, już nie mówiąc o tym, że Scorpiego nie było wtedy na sali. W ogóle Malfoy ostatnio bardzo często gdzieś znikał, a gdy wracał, mówił, że jest zmęczony i że nie ma czasu - jednym słowem - poświęcał Albusowi o wiele mniej czasu, co go irytowało. Tego popołudnia Al chodził sobie samotnie po korytarzach Hogwartu, marząc tylko o zakończeniu roku i swoim ciepłym łóżku i przytulnym pokoiku, kiedy usłyszał g...

Rozdział 33 - na brak weny pomysły młodszej siostry.

Obraz
W Hogwarcie panował podniosły nastrój. Korytarze i sale szkolne były obwieszone dekoracjami w kolorach wszystkich czterech domów. Szykował się wielki bal absolwentów, siódmorocznych. Oczywiście wszyscy byli zaproszeni - tylko pod tym warunkiem pani dyrektor McGonagall zgodziła się wydać komers. Był to zaskakująco mugolski zwyczaj jak na szkołę magii i czarodziejstwa. Rozbrzmiała muzyka a uczniowie wypełnili Wielką Salę. Albus rozejrzał się w poszukiwaniu Scorpiusa. Zobaczył go, stał przy ścianie w swojej pięknej szacie wyjściowej - granatowym fraku i srebrnej koszuli oraz z krawatem w barwach Slytherinu, rozmawiając z Rose. Albus przecisnął się w jego stronę. Wokół rozlegały śmiechy, tańczące pary zapełniały parkiet. Al podszedł do Scorpiusa stając za Rosie i uśmiechając się do niego. Scorp uniósł głowę i rozpromienił się, widząc Albusa. Był ubrany w czarny surdut, złotą brokatową koszulę i krawat w barwach domu - taki sam, jak jego. Rose zauważyła, ze jej nie słucha, więc i ona się o...

Rozdział 32

Obraz
Był słoneczny, majowy poranek. W Hogwarcie zaspani uczniowie powoli gramolili się z łóżek i szli na śniadanie do Wielkiej Sali. Po chwili ciche rozmowy wypełniły salę, łącząc się z aromatem herbaty i sowich piór, ponieważ przyszła właśnie pora na pocztę. W ten ciepły dzień podczas leniwego śniadania Albus i Scorpius ziewali, opierając się o siebie nawzajem i cieszyli się, że pozostał im jeszcze cały tydzień do zdawania SUM - ów. Wtem wraz z podmuchem świeżego wiatru z pola do Wielkiej Sali weszli państwo Potterowie i skierowali się do stołu nauczycieli. Al śledził ich podejrzliwym wzrokiem, bo mimo, że rodzice często zjawiali się w szkole, to zawsze z jego powodu, a tym razem był grzeczny i nie miał żadnych problemów. Po chwilowej dyskusji z profesor McGonagall podeszli do stołu Slytherinu. - Albus, zbieramy się, potem ci powiemy co i jak. Po chwili dołączyli do niego James, Lily i Tyler. Uczniowie mierzyli ich badawczym wzrokiem, bo rzadko ktoś opuszczał śniadanie i to jeszcze z rod...

Rozdział 31

Obraz
Hermiona stała nad kulącą się Ritą Skeeter postukując groźnie butem. Rita jęczała coś pod nosem, dłubiąc jednym szponiastym paznokciem pod drugim. - Słucham - zagrzmiała Hermiona - Słucham, co skłoniło cię do używania swoich zdolności do pisania obrzydliwych artykułów na temat minister magii i innych ważnych osobistości? - Ja...ymm - zaczęła Rita, ale po chwili zamilkła, strapiona. - Rito - przemówiła Hermiona - doskonale wiesz, że tylko z dobrego serca nie wpisałam cie do rejestru animagów, ale teraz właśnie moje dobre serce gdzieś się ulotniło i cie tam wpiszę. Poza tym, wyrzucam cię z redakcji Proroka Codziennego, ponieważ chcę, by był on gazetą piszącą o prawdziwych wydarzeniach, a nie zmyśloną dla tanich marketingowych chwytów. - Marke...co? - Zdziwiła się Skeeter. - Marketingowych - Hermiona przewróciła oczami - takie mugolskie słowo. Jeszcze przez chwilę popatrzyła na skuloną za biurkiem postać Rity, kręcąc z rezygnacją głową. Niektórzy nigdy się nie zmieniają. - Masz dwi...

Rozdział 30

Obraz
Miotły śmigały po niebie, przecinając je raz po raz. Albus i Scorpius stali na widowni, trzymając się za ręce. To pierwszy mecz Tylera, który gra na pozycji pałkarza. W tej samej drużynie gra też Rose, a w przeciwnej James, wiec naprawdę mieli komu kibicować. Slytherin na razie prowadził, ale Ty bardzo dzielnie uderzał w tłuczki. Kiedy przestał patrzeć na Ala i Scorpa; czy mu kibicują, opadli na ławkę. Scorpius szybkim ruchem cmoknął Albusa w policzek. - Scorpi! - Zdziwił się Al - co cię napadło? - No co? - Zachichotał Scorpius figlarnie - jesteś taki uroczy. Al przewrócił oczami, a Malfoy zaskomlał na to: - No nie rób tak, no nie rób tak, bo jesteś taki śliczny! Albus wybuchnął śmiechem. Pochylił się nad Scorpiusem i połaskotał go. Ten zgiął się w pół niemalże zachłystując się ze śmiechu. Al pchnął go na ziemię pomiędzy trybunami, a potem pochylił się nad nim, więżąc go pomiędzy rozłożonymi obok jego ramion rękami. - I co teraz powiesz swojemu ślicznemu koledze? Scorpius był za...

Rozdział 29

Obraz
Rodzina Potterów wyszła z sali sądowej z uśmiechem i ulgą wymalowanymi na twarzy. Tuż za nimi podążał Tyler - nieco zmieszany i zaczerwieniony, ale szczęśliwy. Przystanęli, a Ginny mocno objęła Tylera. - Pamiętaj, szkrabie - rzekł Harry, uśmiechając się do niego. - Od dzisiaj nazywasz się Potter. Tyler poczuł ciepło rozlewające mu się w okolicach serca. Sąd orzekł po myśli Potterów - rodzeństwo Lestrange zostało wtrącone do Azkabanu, z tym, że Marvolo z wglądem na wyjście po parunastu latach. A Tyler...no cóż, od dzisiaj będzie nowym członkiem rodziny. Wielka Sala rozbrzmiewała zaciekawionymi głosami. Jeszcze nigdy nie zdarzyło się, aby w marcu przyjęto nowego ucznia. A teraz - proszę - nowa ceremonia przydziału, tak zupełnie w środku roku szkolnego. Na dodatek większość uczniów w ogóle nie wiedziała, kto ma być tym nowym pierwszoroczniakiem. Albus i Scorpius siedzieli przy stole Ślizgonów, blisko podestu, trzymając się mocno za ręce. Uśmiechali się, szczęśliwi. Wtedy drzwi Wiel...

Rozdział 28

Harry powoli otworzył oczy. Blizna pulsowała bólem. Obraz był rozmazany, ale kiedy się wyostrzył ujrzał nad sobą twarz Lily. - Maaamo!!! - Wrzasnęła jego córka. - Co się dzieje?! - Ginny zerwała się z hukiem przewracając krzesło i podbiegła do łóżka Harry'ego. - Witaj, Ginny - uśmiechnął się słabo. - Mój Boże - westchnęła, pochylając się nad nim. W jej oczach iskrzyły łzy. Drzwi się otworzyły i do pokoju wbiegli Albus, James, Tyler, Scorpius, Ron, Hermiona, Draco i profesor McGonagall, co było dla Harry'ego niejakim zaskoczeniem, bo znaczyło, że znajdują się w Hogwarcie. - Harry, dobrze się czujesz? - Zapytała McGonagall z troską w głosie. - Znakomicie. - Odparł z przekąsem. - Blizna mnie boli. - Odsunąć się, odsunąć się, dać mu powietrza - Harry usłyszał syczący głos pani Pomfrey. Nikt jej jednak nie słuchał. Dzieciaki wskoczyły na kołdrę, tłocząc się wokół Harry'ego. Ginny, Ron i Hermiona przysiedli na kołdrze na brzegu łóżka. Pozostali stali dookoła niego i zada...

Rozdział 27

- Zapomniałem różdżki! - Krzyknął z przestrachem Tyler, gdy znaleźli się już wysoko na niebie. - Och - zmartwiła się Ginny. - Chyba musimy zawrócić. - Dobrze - westchnął Harry.  Jako, że mieli tylko trzy miotły (na jednej leciał Harry z Albusem i Scorpiusem, na drugiej Ginny i Lily a na trzeciej James i Tyler; prawdziwe podekscytowany), zdecydowali się polecieć razem do domu Lestrange'ów.  Lazurowe wcześniej niebo przykryły ciężkie, burzowe chmury, nawet pies przestał ujadać, gdy lądowali w pobliżu domu, z którego już raz dziś wychodzili. Harry z zaniepokojeniem zarejestrował, że boli go blizna. Otworzyli drzwi i weszli. Dopiero teraz zobaczyli czarny wystrój, grube kotary w oknach i rzeźbione, drogocenne meble. Weszli do salonu, gdzie zostali powitani zdziwionymi spojrzeniami. - My tylko - westchnął James - po różdżkę Tylera. Ty znikł w jednym z korytarzy. Harry odwrócił się w stronę Rona i Hermiony, rozmawiając, po chwili dołączyła do nich cała reszta. Pochłonięci rozmo...

Rozdział 26 #pisarskakolaboracja #blogowewyzwanie

Miotły startowały. Wiatr dął w twarze lecącym. Wraz z każdym metrem wzmagała się ekscytacja i strach o Albusa. W końcu wylądowali, jednak dom Lestrange'ów, jak się okazało, stał w wyjątkowo niefortunnym miejscu, jakim było dość bliskie towarzystwo domów mugoli. Oczom Harry'ego, Ginny, Hermiony, Rona, Draco, Scorpiusa, Jamesa i Lily ukazał się rolnik orzący pole. Był to widok na tyle ciekawy, że, zwłaszcza dzieci, nie mogły oderwać od rolnika wzroku. - Chodźcie, Al czeka - pogonił ich Harry i tym samym uratował od zdziwionego spojrzenia rolnika, który zapewne musiał być zdumiony, że grupka ludzi z miotłami w rękach patrzy się na niego z obrzydzeniem pomieszanym z fascynacją. Posiadłość Lestrange'ów stała pod lasem , straszyła swoją ciemną barwą, ogromem i ciemnością w większości okien. Harry podszedł do drzwi i zapukał. Cisza. Nikt nie otwierał. - Widzicie, nie ma ich - mruknął Draco - może spróbujemy za parę dni. - Tato! - Scorpius popatrzył na niego z wyrzutem. - Oc...

Rozdział 25

Potterowie wraz z profesor McGonagall i Scorpiusem studiowali zawartość listu od Albusa. - To nie wygląda jak jego pismo - stwierdził Scorpius. - Chyba, że był bardzo wzburzony, gdy to pisał. - Może po prostu się spieszył? - Zasugerowała McGonagall. - Nic z tego nie rozumiem. - Westchnął Harry. - Pisze, że ma się dobrze, a po piśmie widać, że targają nim emocje. - Może... - zawahała się Lily - może go zmusili, jak myślisz, tato? Zapanowała cisza. Wszyscy bardzo bali się o Albusa. - Mam nadzieję, że dobrze go traktują, tak jak pisze. - Mruknął Harry, tłumiąc w zarodku obawy. Nie chciał dzielić się najgorszymi przemyśleniami z rodziną, a zwłaszcza z dziećmi. Niestety Harry wiedział coś nie coś o Śmierciożercach i o tym, jak traktują ludzi i z każdą straconą sekundą, w której nic nie odkryli i do niczego nie doszli, bał się coraz bardziej. Nagle z głośnym trzaskiem i towarzyszącym mu buchnięciem sadzy przed kominkiem, na drogocennym, zabytkowym (a teraz także poczerniałym) dywanie ...

Rozdział 24

Albus poczuł, że coś gniecie go w plecy. Otworzył oczy. Siedział na krześle, przy stole, na którym leżał pergamin oraz pióro. Wstrząsnął nim dreszcz, ale pomyślał, że to dobrze, że tym razem nie leży w tej obrzydliwej substancji. Ktoś chrząknął, Albus uniósł wzrok. Przed nim stał Marvolo Lestrange i patrzył na niego przenikliwym spojrzeniem. - Albusie – jego głos brzmiał sztywno, bez emocji – prosimy cię z Theresą abyś napisał list do rodziny o tym, że masz się dobrze. Nie będziemy ci się narzucać. Ja… - zawahał się – dopilnuję, aby moja siostra ci nie przeszkadzała. Oczywiście potem sprawdzę co napisałeś, więc radzę ci – jego oczy na moment zapłonęły – nie wzywać pomocy, nie pisać kto cię przetrzymuje ani jak „okropnie” cię traktujemy. Dobrze wiesz, że może być o wiele gorzej. Twoja różdżka jest w bezpiecznym miejscu, więc listu nie zaczarujesz. A i jeszcze...Theresa wymogła na mnie, że ktoś będzie cię pilnował, a mianowicie….Tyler! - zawołał. Do pokoju wszedł chłopiec wyglądając...

Rozdział 23

Cała rodzina Potterów zebrała się w gabinecie profesor McGonagall. Lily płakała, siedząc na kolanach Ginny, której oczy były podejrzanie zaczerwienione. James skulony stał pod ścianą, a Harry chodził w kółko po gabinecie, zaciskając pięści. Nosiło go. - Jak to możliwe? Śmierciożercy w szkole? A zabezpieczenia? Minervo! Profesor McGonagall popatrzyła smutno na Harry'ego. - Zabezpieczenia zostały znacznie zmniejszone po śmierci Voldemorta, może nadal wymagają umiejętności, jednak...dla kilku wykwalifikowanych czarodziei nie stanowią przeszkód... - Przecież mówią, że Hogwart ma doskonałe zabezpieczenia! - Chlipnęła Ginny. - Mówią...ale jeśli ktoś pozna prawdę, to...jest w stanie je złamać. Harry usiadł ciężko obok Ginny. Wraz z porwaniem Albusa jego świat jakby się skurczył. Gdzie on może być? Oparł czoło na ręce. Musiał zmusić się do myślenia. Albus otworzył oczy. Poczuł, że leży na czymś mokrym. O, fu, to podłoga w tym pomieszczeniu o zakratowanych drzwiach. Próbował się pod...

Rozdział 22

Albus przewrócił się na zimną posadzkę. Podniósł się przestraszony i zobaczył rodzeństwo Śmierciożerców. - Trzymaj go, Marvolo - powiedziała kobieta. Mężczyzna przytrzymał go za ramię, wbijając w nie szpony. - Marvolo? - Syknął Albus, czując ból w ramieniu. - Marvolo. A ja jestem Theresa Beatrix. - Uśmiechnęła się krzywo siostra Marvola. - Theresa, nie bądź głupia, dowiedzą się o nas - warknął brat na siostrę, ale ona uśmiechnęła się tylko kpiąco. - No to się dowiedzą, najwyższa pora! Niech wiedzą że mają do czynienia z rodzeństwem Lestrange! Marvolo warknął coś i szepnął Theresie na ucho. Pobiegła przodem, szeleszcząc suknią. Drugi Śmierciożerca skierował Albusa przed sobą na schody. Al próbował się opierać, ale pchnął go, poza tym poczuł różdżkę wbijaną w kark, więc przyspieszył kroku. Theresa Beatrix otworzyła zakratowane drzwi, a Marvolo wepchnął do środka Albusa. Potem zamknęli drzwi i odeszli, dyskutując o czymś przyciszonymi głosami. Albus szarpnął za kraty. Na próżno. R...

Rozdział 21

Śmierciożercy, machając różdżkami, wdzierali się bardziej i bardziej na boisko. Uczniowie wpadli w popłoch, ktoś krzyczał i płakał, panował ogólny chaos, wszyscy usiłowali się przemieścić w stronę Hogwartu. Ktoś się przesunął i wepchnął pomiędzy Albusa i Scorpiusa. Scorpius poszedł dalej, gnany tłumem, a Albusa ten sam tłum spychał na sam koniec. Odłączył się. Wtedy tuż przed nim wyrosło jak spod ziemi kilku Śmierciożerców. Al chwycił różdżkę i wycelował w nich drżącą ręką. - Potter, tak? - Zapytała jakaś kobieta, śmiejąc się. - Bierzcie go. Albus odwrócił się i zaczął biec. Biegł najszybciej jak potrafił kiedy poczuł, że pada na ziemię a więzy wrzynają mu się w ciało. Na gacie Merlina! Związali go niewidzialnymi linami. Nie mógł przypomnieć sobie przeciwzaklęcia. O ile kiedykolwiek je poznał, w co szczerze wątpił. - A teraz, Potter - usłyszał skrzekliwy głos kobiety - A teraz pójdziesz z nami. Poczuł, że unosi się w powietrze. Zobaczył twarz czarownicy, jej wyłupiaste oczy o cięż...

Rozdział 20

Stadion do Quidditcha zapełniony był uczniami. Dziś rozgrywał się mecz Ravenclaw kontra Hufflepuff. Albus i Scorpius też tam byli, nadal trochę osłabieni, lecz czujący się o wiele lepiej. Z zapartym tchem śledzili grę. Tuż koło nich przysiadła Victoria Longbottom. - Jak tam, chłopaki? Słyszeliście, ze ponoć to napopłatek podskrzydły zaatakował Śmierciożerców i kazał im się zbuntować? - Victoria, może spytasz się ich, kiedy tu będą? - Zażartował Albus. - A będą? Naprawdę?! - Co?! Nie, niemożliwe, Vicky, to był żart - uspokoił ją Al. Przylgnął ustami do warg Scorpiusa, zatapiając się w ich smaku. Były słonawe, gdzieniegdzie przebijała słodkość. Al westchnął, pogłębiając pocałunek. Scorpius zanurzył mu rękę we włosach a Victoria zaczęła się śmiać i wiwatować, mimo, że właśnie padł gol dla Hufflepuffu, a ona była w Ravenclawie. Ściągnęła tą sytuacją całą uwagę kibiców, a nawet graczy na Albusa i Scorpiusa. Ten drugi zarumienił się nieco i chciał się wycofać, ale Al chwycił go za szyję...

Rozdział 19

Draco szarpnął Harry'ego za szatę na klatce piersiowej. - Spokojnie! - Krzyknął Harry - to był wypadek! - Wypadek, tak?! To dementorzy, Potter, a nie żaden wypadek! - Daj mi powiedzieć! - Krzyknął Harry, odpychając go od siebie. Odetchnął głęboko. Wszystko w nim buzowało na myśl o dementorach atakujących jego dziecko. - No dalej, tłumacz się - Draco Malfoy przewiercał go nienawistnym spojrzeniem. - A więc - westchnął Harry - ogólnie rzecz biorąc nie jest to moja wina, ale zapewne beknę za to i, oprócz tego, zanosi się na większe kłopoty. - Do rzeczy. - Do rzeczy, taak. Dostałem informację tajne przez poufne, że dementorzy wylecieli z Azkabanu tłumnie, zbiorowo, po czym rozdzielili się na mniejsze grupki i porozlatywali się w różne strony kraju, co jest do nich niepodobne jako do istot nieposiadających mózgu. Co znaczy, że ktoś musiał nimi pokierować. Co znaczy, że ja już wiem kto to i, muszę przyznać że jest to sytuacja zła, aby nie powiedzieć tragiczna. - A wiec kto to, P...

Rozdział 18

Albusa obudził zapach pościeli. Początkowo myślał, że jest w niebie czy też tam, gdzie się idzie po śmierci, ale okazało się, że znajduje się w skrzydle szpitalnym. Zerknął w bok i zobaczył Scorpiusa, leżącego w łóżku obok niego. Miał zamknięte oczy i niemal stapiał się z białą poduszką i kołdrą. Albus podniósł się i powoli przysunął na skraj łóżka, bo bardzo chciał podejść do niego. - Nie wstawaj! - Krzyk uprzedził jego zamiary. Pani Pomfrey zbliżała się do niego szybkim krokiem. - Leż i nie waż się wstawać, dementorzy wysysają masę energii. Masz, zjedz to. No, nie patrz tak. To czekolada - lekarstwo na dementorów i prawdopodobnie jedyne smaczne, jakie istnieje. Albus usadowił się wygodnie, opierając się o poduszkę i zatopił zęby w czekoladzie, mrucząc z rozkoszą nad tym, jak dobra była. - A Scorpius? - Zapytał po paru kęsach. - No cóż, jeszcze się nie obudził. Musimy czekać. - Pani Pomfrey odeszła dziarskim krokiem w inną część skrzydła szpitalnego. Al jadł czekoladę, zerkając c...

Rozdział 17

Scorpius leżał bezwładnie pomiędzy trybunami. - Nie! - Wrzasnął Albus, przerażony. Czarne, zakapturzone postacie były coraz bliżej. Albus przejechał dłońmi po bokach szaty. Uf, jest różdżka. Wyszarpnął ją prędko zza pazuchy. - Expecto Patronum! - Krzyknął, celując w dementorów. Niestety, nic to nie dało. Alowi łzy zaczęły napływać do oczu. Poczuł się bardzo, ale to bardzo nieszczęśliwy. - Nie! Proszę, nie! - Jęknął, gdy jeden z dementorów schylił się na Scorpiusem i zaczął wysysać z niego duszę. Twarz Scorpa stała się niewyraźna, szarawa, rozległ się cichy jęko - szloch. Albus popatrzył na swoją różdżkę, tak bezużyteczną w jego dłoniach. Drżała, nawet nie był w stanie utrzymać jej bez ruchu w ręce. Wdrapał się na rząd trybun wyżej i spróbował raz jeszcze: - Expecto Patronum! Expecto Patronum , stworze! Nic jednak się nie działo. Al przypomniał sobie, że musi pomyśleć o swoim najlepszym wspomnieniu, ale nie potrafił. Zawsze, gdy na lekcji wyczarowywali Patronusa myślał o Scorp...

Rozdział 16

Drugi szlaban okazał się o wiele gorszy niż pierwszy. Gdy weszli do sali od eliksirów powitał ich smród spalenizny, zgnilizny i paru innych niezbyt przyjemnych substancji. Profesor Slughorn kazał im umyć kociołki, które piętrzyły się pod ścianą klasy, koło umywalki. Były to prawdopodobnie kociołki wszystkich klas, wiec było ich naprawdę...dużo. Z piersi Scorpiusa wydobył się stłumiony jęk. - Panie Malfoy? - Zapytał Slughorn - Czy coś się stało? Pokręcił głową, patrząc z niechęcią na stos brudnych kociołków. - Och, nie wiecie, że praca świetnie kształtuje charakter? Zostawił ich z uśmieszkiem błąkającym się w kąciku ust. Albus i Scorpius z obrzydzeniem podawali sobie kociołek po kociołku, czyszcząc je po kolei i pomagając sobie nawzajem. To była żmudna prac. Najwyraźniej niektórzy uczniowie bardzo nie dbali o swoje kotły, gdyż substancje w nich pozostałe były wyjątkowo mocno przyschnięte i zaskorupione. Oprócz tego z większości unosił się odór. Albus mył właśnie kociołek, w którym ...

Rozdział 15

Hagrid czekał na nich w holu. Uśmiechał się dziarsko i radośnie, jak zawsze, kiedy szykowała się wyprawa do Zakazanego Lasu. Albus i Scorpius mieli mniej ucieszone miny. W tym lesie było wyjątkowo ciemno i krążyło o nim wiele przerażających legend. - O, cześć chłopaki! - Ucieszył się półolbrzym na ich widok. - Co macie takie smutne miny? - Witaj, Hagridzie - mruknął Albus. - Zdradzisz nam co będziemy robić? - O, tak, jasne. Będziecie zadowoleni, poszukamy jednorożców. Chłopców średnio zachwyciła ta wizja. Powiedzmy, że są według chłopaków ciekawsze i przyjemniejsze zajęcia, niż tropienie jednorożców. - A dlaczego? - Zapytał uprzejmie Scorp, który był tym nieco bardziej zainteresowany niż Al. - Jest ich coraz mniej. Poszukamy sobie jakiś. W Zakazanym lesie jak zwykle panował szary półmrok. Drzewa i krzewy plątały się gęściej, niż gdy byli tu ostatnim razem, wydawały się być nie do przejścia, jednak Hagrid najwyraźniej tak nie uważał. Dziarskim krokiem przeciskał się przez wąskie...

Rozdział 14

W Wielkiej sali panowała zaspana atmosfera. Pachniało śniadaniem, słońce wpadało przez duże okna, a rozespani uczniowie powoli wchodzili do pomieszczenia, zajmując swoje miejsca. Albus i Scorpius również przemierzali salę by po chwili usiąść, roześmiani, z poczochranymi włosami i zaczerwienionymi policzkami. Ledwo usiedli, gdy ich sowy - Rowena i Mathilda zrzuciły w ich ręce koperty. Albus przełknął szybko kawałek tosta, który dziwnym trafem utknął mu w gardle, gdy zobaczył, że jego list to wyjec. Scorpius rzucił mu zaniepokojone spojrzenie znad swojego wyjca. Szybko wstali od stołu i POGNALI do toalety i dopiero tam powoli otworzyli listy. Wyjec Albusa mówił poważnym głosem Ginny, jego matki: - Albusie, słyszeliśmy o twoim postępku i stanowczo ci zabraniamy drwić sobie z profesora Slughorna czy jakiegokolwiek innego, gdyż jest to bardzo nieeleganckie i niekulturalne. - W tym momencie do rozmowy włączył się Harry - Albusie Severusie Potterze, musisz wiedzieć, że ten kawał był wyjątkow...

Rozdział 13

Uczniowie powoli opuszczali salę do eliksirów, tak że po minucie zostali w niej tylko Albus i Scorpius wraz z profesorem Slughornem. Ten ostatni podszedł do nich, marszcząc brwi. - Nie życzę sobie więcej spóźnień na moją lekcję. Dziś potraktowałem to ulgowo, no bo w końcu znam i cenię waszych rodziców, a w twoim przypadku, Potter, nawet dziadków, ale pamiętajcie, że życie uczuciowe nie może konkurować z nauką. Al i Scorp wymienili kpiące spojrzenia. - A pan miał kiedykolwiek jakieś życie uczuciowe? - Zapytał Albus, a widząc, że Slughorn wydaje się być speszonym, dodał - oczywiście, że nie. Gdyby pan miał, panie profesorze, wiedziałby pan, jak trudno jest cokolwiek nad nie przedłożyć. Nawet Scorpius wydawał się być rozbawiony i wyluzowany, mimo, że normalnie był bardzo grzeczny w stosunku do nauczycieli jak i wszystkich dorosłych w ogóle. - Chłopcy! - Slughorn zgromił ich wzrokiem. - Jesteście moimi wychowankami. Oczekuję od was większej intymności, gdyż chłopcy z waszej sypialni z...

Rozdział 12

Albusowi śniło się, że jest w labiryncie. W labiryncie, po którym krąży, spotyka różne osoby z Hogwartu, ale z reguł nie te mu bliskie, chodzi bez celu. Wszędzie unosi się pył, jakby z gruzów, pojawia się w najmniej oczekiwanych momentach. Dostrzega gigantyczną trampolinę, paskudny mugolski wynalazek, który pokazał mu tata. Przed sobą widzi drzwi, bardzo kuszące, nęcące, ze światłem wylewającym się ze szpary pod nimi i z dziurki od klucza, jest już tak blisko, tak bardzo blisko. Wyciąga rękę, chce szarpnąć za klamkę, słyszy zza drzwi przytłumione głosy, głosy, które mówią coś ważnego. Są nie do rozpoznania, a on nie słyszy słów, jedynie bełkot, ale wie, po prostu wie, że mówią coś ważnego. Wyciąga dłoń i... Koniec. Nic. Światło. Budzi się, widzi nad sobą twarz Scorpiusa, rozpromienioną. Scorp wyciska mu na ustach soczystego buziaka, a Albus nie może się nie uśmiechnąć. Ciągnie go za szatę i wywraca, Scorpius leży teraz na nim. Całują się, z zadowoleniem, zaczerwienieni z emocji. Pa...